24.05.2010

złotowłosa

łomotanie miotłą o sufit świtu uświadamia
nie jesteśmy jednak układem inercjalnym

zaczynam mówić drobnym drukiem zacieśniam światło między wierszami margines


dawno wystąpił poza obszar druku ryzykujemy

pozbawieniem kolejnych kopii korzystnych warunków brzegowych gdzie już już
rozbijały się jazgotliwe lusterka sztućców, talerzy z najprawdziwszej porcelany i nawet

jeden chłopiec wziął z Polski latawiec
w maleńką kieszeń niewidoczną dla celników
matek i złodziei posłyszał
plotkę

na naszym szepcie ponoć najefektowniej unoszą się smoki, szewczyki,
sieroty i wdowy

z pomarańczową skórką pod paznokciem masz

synku masz ci obiorę musisz rosnąć urosnąć dorosnąć porosnąć
posłałam ci na wersalikach

umowa
zamieszkam jakiś czas opuszczenie po dziewczynie
zerknę w lusterko skorzystam ze słowników
dojem skórkę od chleba

a gdy rano przyjdzie wstyd wystawisz mnie
na próg nie zdążyłam zrozumieć
układu

mieszkanka