24.03.2012

włóczka

Gdybym podążała za jedną myślą wystarczająco uparcie, głowa sprułaby mi się jak ten stary sweter z resztek innych swetrów, a potem wysypała na podłogę jak takie smutne, miękkie miasteczko widziane z bardzo, bardzo wysoka. na złączeniach włóczek różnych kolorów - supełki. kot je pogryza w skupieniu. w końcu, znudzony, przetrąca łapą kark miękkiemu miastu i mogę się w nie wpatrywać od początku, nadal z bardzo wysoka, gdy leży martwe i bezbronne. gdzie w tym mieście był rynek, gdzie ratusz, gdzie kościoły, gdzie żydowska dzielnica, gdzie targ, na którym włóczkowe, stare kobiety sprzedawały włóczkowe swetry z resztek innych swetrów?

kto żył w tym mieście, kto się kochał pod włóczkowym niebem, kto miewał sprzeczki i niósł do domu koszyk pełen warzyw, kto liczył barany, bo długo nie mógł zasnąć, a kto temu komuś opowiadał bajki z wełny na dobranoc - o małych, włóczkowych miasteczkach, które, jeśli podążać za jedną nitką wystarczająco uparcie, układają się w kształt człowieka patrzącego na coś z bardzo, ale to bardzo wysoka?